"Mój kot wchodzi na stół"

To chyba najczęstsza prośba w Państwa listach, jak oduczyć kota wchodzenia na stół? 

No cóż, konsekwentnym zdejmowaniem kota, stanowczym „nie” na każdą próbę wskoczenia szybko nauczymy kota, żeby nie wchodził na stół… w naszej obecności :) Kot jest stworzeniem ciekawym, z potrzebą stałego patrolowania swojego terytorium czyli naszego (jego) mieszkania, patrolowania na wszystkich jego poziomach. Myślę, że lepiej byłoby zaakceptować tę potrzebę. Stół czy blat kuchenny to obiekty najczęściej myte i wycierane, nikt z nas ze stołu nie je, ani go nie wylizuje. A jednak niechęć do obrazu kota w tym właśnie miejscu jest jedną z najsilniejszych.

Nie wolno na pewno kota w żaden sposób straszyć, spryskiwać wodą, krzyczeć na niego czy w jakikolwiek inny sposób karać – sprawi to tylko, że kot zacznie się nas bać, a kot zalękniony to pierwszy krok do kłopotów wszelakich. Odradzam również przyklejanie taśm i tego rodzaju wynalazków, wszelkie sprawianie kotu przykrości to lęk i frustracja, czyli skutek jak wyżej. Jeśli nie możemy znieść widoku kota na stole, przyglądającego się, co też ciekawego robimy, natychmiast zdejmujemy go spokojnie po każdej próbie wejścia ze stanowczym „nie”. Obserwujemy kota, gdy tylko widzimy, że szykuje się do skoku, mówimy „nie”, ewentualnie łapiemy w locie :) Kot szybko zaskoczy, o co nam chodzi. Musimy jednak pamiętać o tym, że po powrocie do domu najpierw wycieramy stoły, bo nasz kot na pewno pod naszą nieobecność wszystko zwiedził. Nie utrudniamy kotu wchodzenia na stół, już w niejednym domu skończyło się to wypadkiem, w kilku ze stłuczeniem kręgosłupa, kiedy kot za wszelką cenę chciał sprawdzić co na górze, i nie do końca udało mu się pokonać wymyślne blokady.

Tak sobie myślę, że dobrze jest przewartościować sobie pewne rzeczy. Nie chcemy, żeby nasze koty wchodziły na nasze stoły ze względów higienicznych. W takim razie nie powinniśmy pozwalać im wchodzić na kolana, bo nie wytrzemy po nich ani spodni, ani sukienki, nie powinniśmy pozwalać wchodzić do łóżka, do szafy, kłaść się na ręcznikach, którymi przecież potem będziemy się wycierać, i takich przykładów mogłabym jeszcze wypisać setki. Stół jest problemem najmniejszym, to najczystsza powierzchnia, najczęściej wycierana w naszym domu. Ja myślę, że lepiej zaakceptować naszego kota z całym dobrodziejstwem inwentarza, i jak zwykle każdy pozorny problem przekuć na coś korzystnego, na coś co będzie dla nas źródłem radości. Jak wydzielenie niewielkiej przestrzeni na blacie, w postaci kartonu lub ładnego legowiska, takiego „miejsca dla kota”, z którego będzie nam się przyglądał, a my będziemy mieli z kim pogadać podczas gotowania na przykład :)

 

Jak obchodzić się z kotem i budować z nim poprawną relację.


Kot ma opinię zwierzęcia „bezobsługowego”, niewymagającego uwagi, żyjącego obok człowieka, „chadzającego własnymi drogami”. Tego ostatniego określenia nie lubię najbardziej, bo zdejmuje z opiekuna jakąkolwiek odpowiedzialność za budowanie relacji pomiędzy człowiekiem a jego kotem, i – co jest znacznie ważniejsze – zdejmuje też z niego odpowiedzialność za ewentualne porażki w budowaniu tej relacji. „Koty tak mają”, „nie lubią dotykania”, „nie mają potrzeby głaskania”, „nie wiedzą, czego chcą”, i wiele innych tego typu obiegowych opinii. Wszystkie niezwykle krzywdzące.

Czytaj więcej >>>