Czym jest rodowód kota i dlaczego rasowy = rodowodowy.

 

Rodowód FPL/FIFeCzym jest koci rodowód

Osoba niezorientowana w przepisach i innych sprawach związanych z hodowlą kotów na pewno początkowo czuje się zagubiona w gąszczu ofert i propozycji dotyczących sprzedaży i ceny kota rasowego. Myślę, że warto zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństw i manipulacji na jakie możecie Państwo być narażeni szukając dla siebie pupila. Mechanizmy tu przedstawione nie różnią się zresztą od stosowanych wobec nas wszystkich przy kupowaniu jakiegokolwiek innego dobra. Wtedy też stajemy przed dylematem czy kupić produkt markowy, czy „podróbkę”. Przy każdym zakupie ścierają się dwie przeciwstawne siły: sprzedającego który wycenia swoje wyroby, i kupującego, któremu zawsze wydaje się, że to za drogo. To naturalna kolej rzeczy.

Nie będę tu przekonywała nikogo o wyższości kota rasowego nad nierasowym, bo przypominałoby to słynne już i znane wszystkim dywagacje na temat wyższości Świąt Wielkanocnych nad Bożym Narodzeniem. Jeśli nie jesteście Państwo zdecydowani czy w ogóle kupować rasowego kota, jakie są tego zalety i wady, odsyłam na stronę Kupno kota. Kot domowy, nierasowy, pod warunkiem że wychowany przy człowieku i odpowiednio zsocjalizowany będzie takim samym wiernym i wdzięcznym towarzyszem jak jego rasowy kuzyn, chociaż może nie zawsze będzie wyglądał tak efektownie. Ta strona przeznaczona jest dla tych, którzy są przekonani że kot MA być rasowy, bez względu na to jaka to rasa. Rodowód jest jedynym dokumentem potwierdzającym pochodzenie kota, a w przypadku kota rasowego - jego rasę. Jest jego dowodem osobistym, świadectwem urodzenia.

Od 1 stycznia 2012 roku kwestie rodowodowe trochę się skomplikowały. Od tego dnia obowiązuje w Polsce znowelizowana ustawa o ochronie zwierząt. Na jej mocy zabronione jest rozmnażanie i handel zwierzętami które nie mają rodowodu, czyli niezgodna z prawem jest sprzedaż psów i kotów spoza zarejestrowanych hodowli, bo tylko takie mają prawo wystąpić o wydanie rodowodu. Ustawa ta miała ukrócić pokątne rozmnażanie zwierząt - niestety, ustawodawca nie określił kto ma prawo wyrabiać rodowody, nie określił też jakie warunki taki rodowód musi spełniać. Oczywiście związki hodowców kotów, podobnie jak psów czy innych zwierząt, już od dawna opisują jak musi wyglądać rodowód, ile pokoleń musi zawierać, i jakie zwierzę można nazwać rasowym, ale zasady te nie zostały zastosowane w nowej ustawie.

Skutek jest taki, że właściciele zwierząt bez rodowodu, chcąc nadal zajmować się rozmnażaniem nierodowodowych zwierząt (bo problem dotyczy również psów), zaczęli zrzeszać się w stowarzyszenia bądź kluby i drukować własne dokumenty, które również nazywają rodowodami. W papierach tych mamy często jedynie rodziców, i to bez udokumentowanej konkretnej rasy, czyli nasz kociak będzie dzieckiem Roksany i Puszka, którzy na podstawie podobieństwa większego lub mniejszego zostali uznani za kota danej rasy. Taki papier nie zostanie uznany przez żaden koci związek, kot nie zostanie przyjęty na żadną wystawę jako kot rasowy, i – co najważniejsze – nie gwarantuje nam w żaden sposób, że kot jest danej rasy.

 

Definicja rasy:
Kot jest rasowy, jeśli może udokumentować, że w co najmniej 5 poprzedzających go pokoleniach posiada jedynie koty danej rasy, oznakowane, zarejestrowane, i zapisane w księgach rodowodowych.

 

Księgi rodowodowe to taki koci Urząd Stanu Cywilnego. Czy wyobrażacie sobie Państwo, że ktoś na podstawie tego tylko, że twierdzi, że jego rodzic miał przygodę z księciem Walii, otrzyma jego nazwisko i zostanie przyjęty do rodziny? Księga Rodowodowa to dokument, w którym zapisywane są kolejne pokolenia kotów danej rasy, i można prześledzić przodków danego kota znacznie dalej, niż tylko przez 5 pokoleń – 5 pokoleń to zapis, jaki dostajemy w postaci rodowodu, to taki "wyciąg z aktu urodzenia", w rzeczywistości historia każdego kota, urodzonego w hodowlach zarejestrowanych przez działające zgodnie ze światowymi standardami stowarzyszenia, jest znacznie dłuższa.

Wyciąg z regulaminu hodowlanego FIFe:

"Księga rodowodowa to pełny, kompletny rejestr kotów. Do rejestracji wymagana jest pełna informacja o kocie, tzn. imię kota, przydomek, pełny numer rejestracyjny łącznie z identyfikacją organu rejestrującego, płeć, pełny kod EMS, i data urodzenia. Dla kotów urodzonych po 01.01.2007 wymagany jest kod identyfikujący obojga rodziców (chip najczęściej - przypis mój), zgodnie z artykułem 3.4, i musi on być zarejestrowany w księdze rodowodowej (...). Wydruk fragmentu księgi odnoszącego się do danego kota jest jego rodowodem ."

Organizacje działające w Polsce zgodnie z tymi standardami to związki zrzeszone w FIFe, WCF i TICA. Nie będę tu wymieniała wszystkich należących do nich klubów i stowarzyszeń, bo jest ich dużo, ale rodowód każdego z nich będzie miał logo którejś z tych właśnie organizacji. Logo FIFe i reprezentującej ją w Polsce FPL znajduje się na prawie każdej zakładce mojej strony, w prawym panelu, tuż pod nagłówkiem strony. Logo takie, bądź innego z 3 wymienionych przeze mnie związków powinno znaleźć się na stronie hodowli w której ewentualnie chcecie Państwo kupić kota, jeśli ma to być rodowód potwierdzający rasę, czyli dokumentujący 5 pokoleń poprzedzających danego kota. Standardów tych trzymają się wszystkie stowarzyszenia zrzeszone w WCC (World Cat Federation).

Loga federacji stowarzyszonych w World Cat Congress, od lewej FIFe, TICA i CFA

Przekładając to na język praktyczny, kupując kota musicie Państwo sprawdzić jego rodowód, ile ma udokumentowanych pokoleń i z jakiej organizacji pochodzi. Moja organizacja nie zarejestruje kota spoza WCC, bo taki obowiązuje w niej regulamin - to znaczy, że z kotem z niepełnym rodowodem nigdy nie założycie Państwo hodowli w moim rodzimym FPL bądź siostrzanym PZF, i nigdy nie pojedziecie z nim na nasze wystawy. Księgi rodowodowe i standardy nam narzucane są bardzo rygorystyczne, i nie pozwalają na rejestrowanie kotów z niepełnym pochodzeniem. 

Niestety, wielu z nas padło już ofiarami oszustów którzy wiedząc, że nie mogą sprzedawać kociąt nie posiadając hodowli, piszą na portalach ogłoszeniowych dane skradzione z naszych stron. Proszę zawsze uważnie sprawdzać dane podawane na wszelkiego rodzaju tablicach ogłoszeniowych. Każda szanująca się hodowla prowadzi stronę, a w każdym razie powinna ją prowadzić. Jeśli macie Państwo jedynie dane w rodzaju numeru telefonu, doradzałabym rozwagę. Jeśli ogłoszeniodawca podaje nazwę hodowli, dobrze jest wpisać ją w wyszukiwarkę, czy rzeczywiście istnieje, a jeśli tak, to czy jest to faktycznie dana hodowla (zdjęcia kociąt, czy w ogóle ma w danej chwili kocięta, nazwa mojej hodowli co najmniej dwukrotnie wykorzystana została w takich właśnie fałszywych ogłoszeniach).

"Kot rasowy bez rodowodu"

Coraz powszechniejsze stają się ogłoszenia typu "sprzedam rasowego kota bez rodowodu". Chciałabym, żebyście Państwo byli świadomi, dlaczego koty takie nie posiadają rodowodów, bo ilość tłumaczeń przyprawia o zawrót głowy, a cena wcale nie jest taka niska, bo obecnie za zwierzęta bez rodowodu sprzedający życzą sobie nawet do 1000 zł. 

Kocięta bez rodowodów nie pochodzą z zarejestrowanej hodowli, bez względu na to, co napiszą ich właściciele, że „prowadzą domową hodowlę”, czy że „hodowanie to tylko ich hobby”, itp. 

Powód najbardziej banalny to złamanie warunków umowy. Nawet w uznanej hodowli może urodzić się kociak nie spełniający w pełni standardu rasy, podobnie jak i my nie wszyscy rodzimy się wysokimi brunetami o kasztanowych oczach, czy efemerycznymi blondynkami o powłóczystym spojrzeniu. Kota takiego sprzeda się często taniej, ale zawsze powinien on mieć rodowód, na którym hodowca może zastrzec, że kot NIE JEST PRZEZNACZONY DO HODOWLI. Takiego kota nie zarejestrujemy w żadnym związku jako kota hodowlanego, ponieważ rodowód będzie pierwszym dokumentem o który nabywca zostanie poproszony. Niekiedy zapis nie znajduje się na rodowodzie, a jedynie w umowie. Jeśli nabywca złamie jej warunki i rozmnoży takiego kota, nie będzie miał rodowodów, ponieważ nie ma ich gdzie wyrobić. Pomijając już fakt, że jest to złamanie umowy cywilnoprawnej, Państwo jesteście dodatkowo oszukiwani różnymi wymyślnymi kłamstwami, dlaczego to akurat ten kociak nie ma rodowodu, ale na pewno jest rasowy. Decydując się na kupno kociąt po rozmnożonej kotce kupionej jako niehodowlanej, postępujecie Państwo tak, jakbyście kupowali w prywatnym garażu samochód, który na pewno jest mercedesem, tylko złożonym prywatnie, no i w związku z tym bez gwarancji. Złożonym prywatnie z części kupowanych na giełdzie – a może z użyciem skradzionego z Państwa samochodu znaczka potwierdzającego markę? Niekiedy tacy sprzedawcy zarzekają się, że mogą pokazać rodowody rodziców kociąt, ale na wyraźną prośbę kontakt się zazwyczaj urywa, myślę, że to dlatego, że w rodowodach jest zaznaczone, że kot-rodzic nie jest hodowlany, albo tych rodowodów po prostu nie ma.

Kupując kocięta po tak rozmnażanych kotach narażacie się Państwo na inne konsekwencje niż tylko wspieranie nieuczciwych postaw. Bardzo często hodowca zastrzega, że dany kot nie jest przeznaczony do hodowli, bo zbyt odbiega od standardu, albo po prostu ma jakąś wadę. Wada nie musi dotyczyć jedynie wyglądu, może dotyczyć zdrowia (skłonność do alergii, jakichś chorób), ale może też dotyczyć zachowania, niestabilności emocjonalnej. Poprzez pokątne rozmnażanie takiego kota z pupilem sąsiadów, który też "na pewno jest rasowy", właściciele utrwalają niepożądane cechy, a Państwo otrzymujecie coś innego, niż byście oczekiwali. W hodowlach przed pokryciem danej kotki bardzo dokładnie analizuje się rodowody jej i jego, żeby utrwalać w potomstwie jak najlepsze cechy. Jeśli nie ma rodowodu, nie wiadomo, jakich przodków ma nasz kot, i jakich kociąt w związku z tym możemy się spodziewać.

Ostatni powód, dla którego wiele "rasowych kociąt bez rodowodu” go nie ma, jest już bardzo prozaiczny – one po prostu nie są rasowe. Zdarza się tak niekiedy, jeśli właściciele nie poddają swojego kota kastracji. To ciągle spory problem, bo wiele osób nie przywiązuje należytej wagi do kastracji, i aktywne seksualnie koty mogą swobodnie wychodzić na dwór. W takiej sytuacji nie ma szans, żeby nie przytrafił się przychówek, którego potem trzeba się jakoś „pozbyć”. Koty takie najczęściej są bardzo podobne do swojego rasowego rodzica (zresztą kocięta są w ogóle do siebie podobne, a w takich sytuacjach wypycha się kocię jak najszybciej, zanim zacznie przypominać kota, jakim będzie gdy dorośnie). Pisze się wtedy, że ojcem jest „piękny przedstawiciel rasy”, a niekiedy daje się jako dowód zdjęcie skradzione ze strony jakiejś hodowli, takie kradzieże dotknęły i mnie. Papier wszystko przyjmie, jak mówi przysłowie.

Co najczęściej powie nam sprzedający

Powód pierwszy: Kot nie ma rodowodu, bo nie stać mnie na rodowód / rodowód podniósłby cenę kota, itp.


Rodowód jako "wyciąg" z naszej hodowlanej pracy, zarejestrowanej w stowarzyszeniu prowadzącym wielopokoleniowe i wieloletnie księgi rodowodowe kosztuje 30-40 złotych, myślę, że to wystarczy, żebyście Państwo wyrobili sobie sami zdanie na temat jego wpływu na cenę kota. Jeśli kot ma być tańszy o koszt wyrobienia rodowodu, to przykładowo przy cenie 1500 zł powinien kosztować 1460 zł. To różnica uwzględniająca cenę za wyrobienie kotu rodowodu.

Powód drugi: Kot nie ma rodowodu, bo był 6 (7, 8, liczby które tu padają są bardzo różne).


KAŻDY kot pochodzący z zarejestrowanej hodowli dostanie rodowód, nawet jeśli urodzi się bez nogi. Liczba kociąt nie ma tu żadnego znaczenia. W rodowodzie, jak napisałam wyżej, może być odnotowane, że kot z takiego czy innego powodu nie jest przeznaczony do hodowli, ale rodowód MUSI BYĆ.

Powód trzeci: Kot nie ma rodowodu, bo sprzedającego nie stać na zakładanie hodowli i wyjazdy na wystawy


Rejestracja hodowli nie jest jakimś skomplikowanym i niezwykle kosztownym procesem. Do niedawna nie trzeba było nawet rejestrować przydomka hodowlanego - to rzeczywiście już się zmieniło, i obecnie przydomek jest już wymagany. Procedura jest jednak bardzo prosta, należy zapisać siebie i kota do klubu felinologicznego, i zarejestrować przydomek. Kiedyś trzeba było chociaż raz pojechać na wystawę, na jeden dzień, żeby uzyskać licencję na dwa lata, bądź na dwa dni, jeśli licencja miała być dożywotnia. Obecnie znaczna większość klubów nie wymaga już licencji hodowlanej, wystarczy sama rejestracja. Jeśli klub wymaga licencji,kot zostaje oceniony na wystawie, ale nie musi nic wygrać, musi być jedynie obejrzany przez sędziego w celu oceny budowy, zgodności ze standardem rasy i wykluczenia wad, o których wyżej pisałam, czyli musi uzyskać ocenę doskonałą (Ex), nieważne, z jaką lokatą, pierwszą czy ostatnią. Po tym można już kotkę kryć, a jej kocięta będą miały prawo do rodowodów. Na pewno nie trzeba zdobywać tytułów, żeby prowadzić legalną hodowlę. Hodowcy robią to, bo hodowanie jest swego rodzaju pasją, staramy się hodować koty jak najpiękniejsze, i wystawa jest testem naszych umiejętności. Poza tym, wystawy są doskonałą okazją do wymiany doświadczeń. No i nie da się ukryć, że zdobywanie przez kota tytułów jest potwierdzeniem ich "jakości", co faktycznie staje się często elementem podnoszącym cenę, chociażby ze względu na koszty wyjazdów, nie wspominając już o prestiżu.

Powód czwarty: Kot nie ma rodowodu, żeby kupujący nie musiał go wystawiać (taka troska).


To jedna z największych bzdur, o jakich słyszałam. Rodowód do niczego nie zobowiązuje. Jest dokumentem, który potwierdza rasowość kota, możecie go Państwo włożyć do szuflady albo oprawić w ramkę i powiesić w widocznym miejscu do podziwiania. Nie zobowiązuje Państwa do absolutnie niczego, no może do zapamiętania oryginalnego imienia kota, bo najczęściej kot w nowym domu otrzymuje też nowe imię.

Powód piąty: Kot nie ma rodowodu, bo nie każdego stać na wydanie 2500 zł, a u mnie kot kosztuje 700.


Już napisałam, jaki jest związek finansowy pomiędzy kotem z rodowodem a bez. Jeśli mi się spodoba, mogę swojego kota oddać nawet za darmo, ale nadal kot ma prawo do rodowodu. W rodowodzie zastrzeżenie, itp. Każdy ma prawo do dobrego serca, ale to nie znaczy, że kupujący ma dostać wybrakowany towar, bo wtedy nie ma to nic wspólnego z dobrym sercem, a sprzedający jest zwykłym oszustem manipulującym kupującym. Jak większość cen, tak i cena kota rasowego podlegać może negocjacjom. Znam osoby, które otrzymały kota rasowego za symboliczną złotówkę - ale nawet wtedy otrzymały kota z rodowodem.

Na koniec zostawiłam jeszcze jeden przypadek: Kot z zarejestrowanej hodowli bez rodowodu, "żeby był tańszy". To już na szczęście rzadkość, ale ciągle się zdarza. Nie wolno zarejestrowanemu hodowcy wydawać kota bez rodowodu, nieważne są tu obostrzenia. Nie ma to być ksero, albo odpis - ma być rodowód. Jeśli hodowca z przydomkiem proponuje Państwu tańszego kota w zamian za to, że nie da rodowodu, ja proponuję takiego hodowcę zgłosić do jego macierzystego klubu. Rodowód jest własnością i kartą identyfikacyjną naszego kota, i należy nam się w dniu odbioru razem z nim. Niekiedy zdarza się poślizg przy wyrabianiu dokumentów, z różnych powodów, niekiedy trzeba poprawić błąd popełniony przy wystawianiu karty miotu uprawniającej do rodowodu, i rodowody nie dotrą na czas odbioru. Hodowca ma jednak obowiązek je dosłać niezwłocznie po otrzymaniu, zapis taki musi znaleźć się w umowie kupna, a Państwo macie prawo ponaglać swojego hodowcę, gdyby miał "dziurawą głowę" (jak niekiedy ja :) )

Oczywiście decyzja, jaką Państwo podejmiecie, należy do was, ale dobrze jest pamiętać o tym, że jej konsekwencje będą dla Was wiążące nawet przez następne 15 lat. Koty bez rodowodu kuszą niższą ceną w stosunku do tych z hodowli, a pieniądz potrafi być bardzo twardym negocjatorem, ale właśnie z powodu pieniędzy osobiście nie zdecydowałabym się na kupno kota, o którym będę musiała mówić, że "na pewno jest rasowy". Zresztą cena kotów bez rodowodu rośnie, i zaczyna być już nie tak bardzo dużo niższa od ceny kota rodowodowego. Jeśli rozłożymy różnicę w cenie na te 15 lat, to okaże się, że więcej dopłacamy do sprzętów, które zawsze przecież można wymienić, a kot jest członkiem naszej rodziny, nie idziemy i nie wymieniamy go na inny model. Ja kupując swoją kotkę też nie byłam do końca przekonana, czy będę chciała zakładać hodowlę, ale szukałam takiej kotki i podpisałam taką umowę, żebym w każdej chwili mogła podjąć taką decyzję, jaka będzie mi odpowiadała. Wiązało się to z wyższą niż przeciętna ceną, ale nie żałuję ani jednej złotówki. Dzięki temu byłam osobą wolną w swoich wyborach, i uczciwą wobec mojego hodowcy. To miłe mieć poczucie, że postępuje się uczciwie.


Opracowanie: Dorota Szadurska