10.05.2024: Webinar:
"Instrukcja obsługi kota, czyli jak żyć z kotem w dobrych relacjach"
180 zł, nagranie 3 miesiące.

Rejestracja: >>>>>>>>>>

Wczesna kastracja kotów.


Wczesna kastracja kotów ciągle, choć niesłusznie, budzi wiele kontrowersji. Przedstawiana przez niektórych jako „fanaberia rodem ze Stanów” lub wymysł hodowców zazdrosnych o swoje ewentualne dochody, w rzeczywistości jest jedynym skutecznym sposobem na ograniczenie nadmiernej populacji kotów, nie tylko tych rasowych, ale również bezdomnych bądź beztrosko wypuszczanych kotów właścicielskich. Schwytane i zatrzymane w schroniskach, koty takie mają niewielkie szanse na adopcję i wiele z nich kończy życie przedwcześnie w wyniku życia w zagęszczeniu generującym przewlekły stres i choroby. Koty, które pozostają bez opieki człowieka, umierają młodo z powodu chorób, niedożywienia, lub pod kołami samochodów. Dlatego to z myślą o nich przede wszystkim zaczęto w latach 80-tych ubiegłego wieku badania nad wczesną kastracją kotów. Początkowo poddawano zabiegowi przede wszystkim zwierzęta ze schronisk, tak, aby adoptowane przez nowych właścicieli nie były już narażone na przypadkowe rozmnożenie. Badania te dotyczyły kastracji naprawdę wczesnej, czyli w 7 tygodniu, w moim artykule skupię się na kastracji wykonanej pomiędzy 12 a 18 tygodniem życia, czyli przed ukończeniem 5 miesiąca życia. 

Przez wiele lat przedział 6-8 miesięcy był rekomendowanym wiekiem dla kastracji kotów. Nie ma żadnej naukowej podstawy dla takiego akurat wieku, stał się on po prostu pewną „tradycją”. Tak długie trzymanie się schematu sprawiło, że wprowadzenie jakiejkolwiek zmiany jest obecnie bardzo trudne. Nawet pojawiające się co kilka lat, odświeżane i wzbogacane o nowe dane wyniki badań ogromnej już liczby kotów wykastrowanych przed ukończeniem 16 tygodnia życia, z których najstarsze mają już po kilkanaście lat, z trudem przebijają się przez utarte szlaki i schematy.

Psy określa się jako 15 razy bardziej płodne od ludzi, natomiast koty jako 45 razy bardziej płodne – jedna kotka potrafi odchować w roku dwa mioty, przy długim i ciepłym lecie urodzić jeszcze trzeci – niech z każdego z tych miotów przetrwa choć jedna kotka, po roku mamy już na danym terenie 3-4 płodne kotki, z których po dwóch latach będzie już na tym samym terenie 9-12 kotek. To oczywiście przy bardzo skromnych założeniach, że z każdego miotu każdej kotki przetrwa i rozmnoży się tylko jedno kocię. Ile dodatkowych kociąt „zmajstrują” kocurki po takiej kotce... Nie mówię tu tylko o kotach domowych, nierasowych. Wiem z doświadczenia, że właściciele kotów rasowych bardzo często ociągają się z kastracją swoich pupili – bo pora nie taka, bo pieniądze, bo jeszcze nie było rujki, bo mój kocur nie znaczy, bo mój lekarz każe czekać, a mój to w ogóle mówi, że szkoda, bo taki ładny kot. Niestety, nie wszystkie koty rasowe to koty niewychodzące, co stwierdzam z ogromnym rozczarowaniem. Wiele z nich trafia do domów z ogrodami, które nie są w żaden sposób zabezpieczone a opiekunowie nie kontrolują ich wychodzenia, i jeśli takie koty nie zostaną w porę wykastrowane, potrafią zostawić po sobie ślad w bardzo wielu egzemplarzach, szczególnie kocury. Często też nowi właściciele dla próby „dopuszczają” kotki, żeby choć raz miały kocięta. Znalezienie nowych domów często ich przerasta, i w rezultacie bez trudu znajdujemy w schroniskach bezdomne koty „w typie rasy”. Powtórzę tutaj apel, który widnieje na mojej stronie od początków jej istnienia: jesteśmy odpowiedzialni za nasze koty, nie wypuszczamy ich samopas, a ogrody udostępniamy tylko po ich prawidłowym zabezpieczeniu.

Przez lata oponenci wczesnej kastracji kotów wysuwali różne swoje obawy dotyczące niebezpieczeństw i potencjalnych późnych efektów takiej kastracji, a szczególnie tej dokonanej w hodowlach pomiędzy 14 a 16  tygodniem życia. Wypunktowano kilka najważniejszych, zasadniczych kwestii, w których wczesna kastracja miała u kota spowodować nieodwracalne i niezwykle szkodliwe następstwa. Poniżej przedstawię, jak do chwili obecnej, na podstawie systematycznych badań i porównań kotów kastrowanych wcześnie, czyli pomiędzy 12 a 18 tygodniem życia, tych kastrowanych „tradycyjnie”, i niekastrowanych, wyglądają fakty w sprawach, których obawiano się najbardziej.

1) Problemy behawioralne.

Temperament i charakter kota to wypadkowa wielu czynników, w ogromnej przewadze tych genetycznych, w trakcie życia modyfikowanych przez środowisko, czyli krótko mówiąc warunki, w jakich kot się znalazł, jego opiekunów, inne koty, przyjazne bądź nieprzyjazne (z punktu widzenia kota) otoczenie. W przypadku kotów rasowych zasadniczym elementem kształtującym kocie temperamenty jest dobór hodowlany, koty domowe rozmnażające się przypadkowo prezentują tutaj ogromny wachlarz mniej lub bardziej przyjaznych zachowań. Kastracja jako taka jest ogromnym sprzymierzeńcem, ponieważ bardzo pozytywnie wpływa na behawior kotów, redukuje u nich popęd pchający je do włóczęgostwa i poszukiwania partnera (w 90%), agresję pomiędzy kocurami (w 60%), znaczenie (w 50%), przedłuża kocie życie o średnio 3-5 lat, i tworzy z kota lepszego kompana człowieka. Wczesna kastracja wzmacnia jeszcze te efekty. W miarę dojrzewania hormony płciowe mają poważny wpływ na zachowanie kota, bez względu na jego płeć. Wczesna kastracja pozbawia go okresu burzy hormonalnej, dzięki czemu znacznie łatwiej jest opiekunom kształtować jego charakter.

2) Otyłość.

To kolejny poważny argument, w swoim czasie wysuwany przeciwko kastracji jako takiej. Prawda jest taka, że na wystąpienie otyłości wpływ mają przede wszystkim dieta, poziom aktywności i wiek kota. Różne źródła podają, że kotki są dwukrotnie bardziej podatne na otyłość, ale żyją one dłużej i generalnie są bardziej rozpieszczane, oczywiście w ujęciu statystycznym, jak to wynika z ankiet wypełnianych przez właścicieli. Zwierzęta kastrowane ogólnie potrzebują około 30% kalorii mniej niż ich aktywni seksualnie pobratymcy. Skupianie się na kaloriach jest jednak pójściem w ślepą uliczkę, ponieważ kluczową sprawą jest jakość jedzenia i ruch. Badania nad bezdomnymi kastrowanymi kotami pokazują, że nie są one wcale otyłe w porównaniu do kotów niekastrowanych. Koty te mają jednak znacznie więcej ruchu niż te przebywające w domach, w których braki środowiskowe powodują niski poziom kociej aktywności. Dobrze dobrana dieta i odpowiednio skomponowana przestrzeń umożliwiająca zgodną z kocim etogramem aktywność zapobiegają otyłości u kastrowanych zwierząt niewychodzących. Ruch to na ogół czynnik, którego najbardziej brakuje kotom mieszkającym w domach na ograniczonej przestrzeni. Wczesna kastracja kota nie powoduje u niego innego, niższego zapotrzebowania na energię i ruch niż kastracja przeprowadzona w tradycyjnym wieku 7-8 miesięcy.

3) Wzrost i kościec.

W badaniach na Uniwersytecie na Florydzie naukowcy ocenili również wzrost szkieletu, porównując 3 grupy kotów: wykastrowanych w wieku 7 tygodni, czyli tych naprawdę wcześnie, wykastrowanych w „tradycyjnym” wieku 7 miesięcy, i niekastrowanych. Zwierzęta kastrowane wcześnie wykazywały wolniejsze dojrzewanie osteoklastów, czyli komórek biorących udział w prawidłowym kształtowaniu się kości. Wolniejsze, ale nie nieprawidłowe, jak się tego początkowo obawiano. Jedynym następstwem opóźnionego dojrzewania osteoklastów mógłby być, teoretycznie, trochę dłuższy wzrost kości długich, ale nie zaobserwowano tego u kotów (natomiast rzeczywiście odrobinę dłuższe kości długie obserwuje się u wcześnie kastrowanych psów, podkreślam jednak, że nadmiernego wzrostu kości nie stwierdzono u wcześnie kastrowanych kotów, to znaczy nie znaleziono różnic w porównaniu do kotów kastrowanych tradycyjnie w 7 miesiącu, i tych niekastrowanych). Wzrost i wielkość kotów we wszystkich trzech grupach był porównywalny, bez względu na wiek kastracji. Osteoklasty u kastrowanych zwierząt dojrzewają około 8 tygodni później w stosunku do zwierząt niekastrowanych, a przyczyna tego opóźnienia nie jest do końca znana, co ciekawe, występuje ono w tej samej postaci zarówno u kotów kastrowanych wcześnie, czyli w badaniu był to 7 tydzień, jak i u tych kastrowanych „tradycyjnie”, czyli w 7 miesiącu. Krótko mówiąc, opóźnienie dojrzewania osteoklastów i powolniejszy rozwój kośćca wystąpi zarówno u kotów kastrowanych wcześnie, jak i u tych kastrowanych w dowolnym momencie do osiągnięcia 7 miesiąca życia (tak naprawdę nie wiemy też, czy opóźnienie takie nie wystąpiłoby w przypadku kastracji wykonanej w dowolnym momencie przed osiągnięciem dojrzałości osteoklastów, czyli przed ukończeniem roku życia – średnio w tym wieku kończy się dojrzewanie osteoklastów u kotów niekastrowanych; zwierzęta wzięte do badań były kastrowane akurat w 7 miesiącu). Z punktu widzenia szybkości kostnienia szkieletu nie ma więc absolutnie żadnego znaczenia, czy wykastrujemy kota w hodowli (zwłaszcza, że nikt w hodowli nie robi tego tak wcześnie, moje koty poddane były zabiegowi jako 14-15 tygodniowe kocięta), czy zrobimy to sami u kota 7-8 miesięcznego, jak to jest najczęściej zalecane. Opóźnienie będzie takie samo, czyli średnio o 8 tygodni.

Kolejną obawą, niepotwierdzoną badaniami, był strach przed większą skłonnością do złamań głowy kości udowej u kotów, co wydawało się na początku logicznym następstwem późniejszego dojrzewania osteoklastów i późniejszego zanikania chrząstek nasadowych kości długich. Badania nie potwierdziły jednak takiej zależności, nie wykazały większej ilości złamań, w ogóle ilość złamań w kocim świecie jest dość znikoma, bez względu na to, czy zwierzęta są kastrowane czy nie, a jeśli tak, to w jakim wieku. Nie wiem, dlaczego w artykule, który pojawił się w „Życiu Weterynaryjnym” w roku 2006 pojawiają się enigmatyczne zdania w rodzaju „Istnieją doniesienia o zwiększonej skłonności do złamań kości udowych u kocurów”, nie poparte podaniem źródła tych doniesień, jakie złamania, w jakich okolicznościach. Zdanie, które wprowadza sporo zamętu i które na pewno nie pochodzi ani z badań z 2004 roku, w którym wzięło udział 1660 kotów w różnym wieku ani z późniejszych artykułów, a sprawia, że i lekarze i opiekunowie boją się wczesnej kastracji kotów. Ja sama się jej bałam, właśnie po przeczytaniu tego artykułu, i gdyby nie anglojęzyczne źródła z konkretnymi liczbami i danymi, bałabym się zapewne do dziś. Zdanie dziwi o tyle, że we wszelkich badaniach mierzących opóźnienie dojrzewania osteoklastów i zanikania chrząstek nasadowych wykazano, że akurat u kocurów jest ono naprawdę nieznaczne a jest bardziej zauważalne u kotek. To cytat z raportu:

"Age at gonadectomy was not associated with the frequency of long-bone fractures in our study. One other study did find a small delay in closure of the proximal radial physis among early-age gonadectomized female cats, but if physeal closure is delayed, our results suggest that the delay does not result in more long-bone fractures. Furthermore, long-bone fractures in our study were rare overall, suggesting that physeal fractures are not a common problem for gonadectomized cats in general."

„Wiek kastracji nie został w żaden sposób skojarzony z częstością złamań kości długich w naszych badaniach. Inne badania potwierdziły nieznaczne opóźnienie zanikania chrząstek nasadowych u kotek, ale nawet w przypadku takiego opóźnienia, badania nasze sugerują, że opóźnienie to nie skutkuje zwiększeniem częstotliwości złamań kości długich. Co więcej, złamania kości długich były w naszych badaniach generalnie rzadkością, co sugeruje, że złamania takie nie są powszechnym problemem u kotów kastrowanych ogólnie rzecz biorąc.”

Podsumowując, mimo obaw, nie ma żadnego potwierdzenia, że wczesna kastracja kota spowoduje nieprawidłowy rozwój jego kośćca. Przedłużenie procesu kostnienia o 8 tygodni nie ma żadnego znaczenia, jeśli chodzi o wielkość czy prawidłową mineralizację kości kota.

Androgeny mają wpływ na masę mięśniową, ale i tutaj wiek kastracji nie ma wpływu na ostateczną jej wielkość - masa mięśniowa zmniejszy się po kastracji u kotów kastrowanych późno tak czy inaczej i jej ostateczna wielkość jest porównywalna u wszystkich kotów kastrowanych bez względu na wiek kastracji, bo rozrost mięśni, w przeciwieństwie do kośćca, nie jest dany raz na zawsze. Zwiększaniu masy mięśniowej u kotów kastrowanych na pewno sprzyjał będzie ruch. 

4) Drogi moczowe.

Kastracja jako taka przez wiele lat obwiniana była o choroby układu moczowego kotów, dopóki danych z gabinetów weterynaryjnych, do których trafiają przecież przede wszystkim właściciele kotów trzymanych w domach, czyli kastrowanych, nie zestawiono z badaniami kotów bezdomnych, niekastrowanych. Obawiano się, że cewka moczowa u kocurów nie rozrośnie się odpowiednio, że będzie zwężona, a to z kolei prowadzić będzie do zatorów i chorób w jej obrębie, a w konsekwencji w pęcherzu moczowym. Okazało się, że średnica cewki moczowej była podobna we wszystkich trzech grupach kotów a cewki zwężone, predysponujące do schorzeń dolnych dróg moczowych, trafiały się i u kotów niekastrowanych. Penis wysuwał się w pełni u wszystkich kastrowanych kotów biorących udział w badaniu. Dziś już wiemy, że skłonność do chorób dróg moczowych zależna jest od bardzo wielu czynników, z których najważniejsze to niewłaściwa dieta oraz niedostosowanie warunków otoczenia do wymagań kotów i wynikający z tego brak ruchu i przewlekły stres. Ruch i dieta stają się znów najważniejszymi sprzymierzeńcami w zapobieganiu chorobom dolnych dróg moczowych.

5) Aspekty medyczne.

Bardzo wiele osób, w tym również lekarzy, zwyczajnie boi się kastrować kocięta ze względu na niedostateczny sprzęt bądź brak doświadczenia. Na pewno idealnym rodzajem narkozy dla kociąt jest narkoza wziewna, ale mój lekarz akurat taką aparaturą nie dysponuje i wiem, że nie jest to warunek konieczny, chociaż na pewno mile widziany. Kocięta znacznie szybciej wychodzą z narkozy, właściwie jeszcze tego samego dnia biegają z rodzeństwem, w przypadku kotek nie obserwowałam też nigdy żadnych problemów czy depresji związanych z noszeniem kubraczka. Po prostu przez kilka pierwszych godzin przyglądały się trochę zdziwione nowej szacie, a po odkryciu przy pierwszym jedzeniu po zabiegu że nie przeszkadza to w niczym napełniać brzuszka, śmigały w ubrankach, jakby się w nich urodziły. Sama rana pooperacyjna goi się błyskawicznie i nie miałam nigdy żadnych komplikacji u moich wcześnie kastrowanych kociąt. Wczesna kastracja kotów zabezpiecza je też przed nowotworami sutków i ropomaciczem, co jest bezcenne, bo zdecydowana większość kocich nowotworów to nowotwory złośliwe.

Na pewno wiedza o wczesnej kastracji kotów, jak każda nowa wiedza, potrzebuje czasu żeby i lekarze i właściciele spokojnie i rozsądnie podeszli do tematu. W końcu niegdyś zalecenia co do mycia rąk traktowane były jako herezja, dziś się uśmiechamy, ale jeszcze w XVII wieku lekarze odradzali kąpiele strasząc, że mogą one prowadzić do przeziębień, zapalenia płuc, a w konsekwencji do śmierci. Ja sama nie należałam do ślepych zwolenników wczesnej kastracji kotów, co ma tę zaletę że mam dość szeroki przekrój jeśli chodzi o koty kastrowane w różnym wieku, a ponieważ utrzymuję kontakt z opiekunami moich kotów wiem, jakie schorzenia jakim kotom się przytrafiły i mogę je zestawić je z czasem kastracji. Na moim niewielkim podwórku potwierdzają się wszystkie dane z przytoczonych przeze mnie badań. Aż szkoda, że nikt z lekarzy nie chce podjąć współpracy z hodowcami, tak łatwo byłoby monitorować losy i zdrowie kotów...

Moje podsumowania i refleksje.

W ciągu 17 lat hodowania urodziło się u mnie ponad 170 kotów. 18 z nich wykastrowane zostało późno, w okresie od 8 miesiąca do roku, a niekiedy nawet ponad roku (zależało to od lekarzy właścicieli moich kociąt, którzy bardzo różnie ustawiali terminy kastracji). Niektóre koty zostały u mnie w hodowli, więc nie zostały wykastrowane, albo zostały wykastrowane bardzo późno, jako kilkuletnie zwierzęta, a 150 zostało wykastrowanych przed wydaniem, w wieku 14 tygodni. Opóźnione kostnienie, potwierdzone zdjęciem RTG w wieku 10 miesięcy, stwierdzone zostało u mojej pierwszej kotki hodowlanej – Clara okazała się kotką bardzo wolno rosnącą i dojrzewającą. Nie ma u niej mowy o wczesnej kastracji, Clara była moją pierwszą kotką hodowlaną i przeszła na emeryturę w wieku 6 lat, czyli wykastrowana została późno. Podobny problem z wolnym wzrostem i dojrzewaniem kośćca, pojawił się raz u jednej z jej córek, u jednego z jej synów i raz u jednej z jej wnuczek, co według mnie wskazuje na genetyczne podłoże wolnego wzrostu i dojrzewania. Syn wykastrowany został w wieku 8 miesięcy, córka wykastrowana została jako kotka półroczna, wnuczka wykastrowana została przed opuszczeniem hodowli, w wieku 14 tygodni. Wszystkie wyrosły na duże i silne koty, ale są wrażliwe na dietę, trzeba je bardzo starannie suplementować, i najwyraźniej nie termin kastracji, bardzo różny w przypadku całej czwórki (6 lat, 8 miesięcy, 6 miesięcy, 14 tygodni) był powodem ich wolniejszego wzrostu.

Jeśli chodzi o problemy z drogami moczowymi, to zdecydowana większość opiekunów moich kotów to osoby bardzo zdyscyplinowane, wykonują okresowe badania moczu i niektórzy wyłapali w porę na przykład podwyższone pH moczu, co bez korekty diety doprowadziłoby zapewne do schorzeń pęcherza w postaci piasku, kamieni, a w konsekwencji infekcji, czyli teoretycznie mielibyśmy kota kastrowanego z problemami dróg moczowych. Jak jednak widać nie kastracja czy jej termin byłyby tego powodem. Zakwaszanie moczu to cecha indywidualna, różne koty na tej samej karmie potrafią mieć bardzo różne pH moczu i nie ma to żadnego związku z terminem kastracji, ma natomiast ogromny z dietą i... aktywnością. Zaniedbanie kontroli pH moczu może mieć bardzo poważne konsekwencje, bo zbyt wysokie pH nie tylko sprzyja rozwojowi bakterii, ale również wytrącaniu się struwitów w pęcherzu. Do podobnych rezultatów prowadzi brak kontroli nad ilością wypijanej przez kota wody, zwłaszcza, jeśli jest to kot jedzący głównie suchą karmę, co również sprzyja rozwojowi chorób dróg moczowych. Dieta mokra na pewno należy do czynników zapobiegających wystąpieniu problemom z drogami moczowymi, bo kot jedzący mokrą karmę jest najczęściej dobrze nawodniony. Kot, który pije zbyt mało to taki, w którego pęcherzu mocz zalega bardzo długo, przez co stanowi doskonałą pożywkę dla bakterii, które rozwiną się tym szybciej, im wyższe pH będzie on miał. Kot, który sika raz bądź dwa razy dziennie to kot, u którego należy się obawiać schorzeń dróg moczowych, bez względu na to czy jest kastrowany czy nie, bądź w jakim wieku kastrację przeprowadzono. 

Co do otyłości – no cóż, żaden z kotów w mojej hodowli nie jest otyły, nie jest nawet 16 letnia Borgia, chociaż 12 lat z jej życia spędziła jako kastratka. Kastratką jest również Arabica, ma lat 14, i Fado, lat 13. Osiągnęłam to mokrą, wysoko mięsną dietą ubogą w węglowodany i bardzo starannym zaplanowaniem przestrzeni domowej, dzięki czemu koty się nie nudzą, mają wiele sprzętów udających drzewa i wspinają się na nie nawet najstarsi członkowie mojej kociej rodziny. Moje koty mają stosunkowo dużo ruchu jak na koty niewychodzące i wiem, że te właśnie czynniki – dieta i ruch – są kluczowe. Pisząc „dieta” nie mam bynajmniej na myśli karm dla kotów kastrowanych, ponieważ są one niskokaloryczne, z nadmierną ilością węglowodanów, których kot nie potrafi przerobić na nic innego poza tłuszczem, a niewielka ilość kalorii nie daje odpowiedniej dawki energii do aktywności. Uważam, że diety dla kastratów są właśnie ślepą uliczką prowadzącą do otyłości, a często i do niedoborów. W dietach tych jest wiele substancji, które mają przyspieszyć i ograniczyć wchłanianie, żeby nie doprowadzać do otyłości. Niestety, upośledzone wchłanianie nie działa jakoś wybiórczo i koty na tych karmach często mają niedobory, nie chce im się ruszać więc po prostu jedzą, śpią, i tyją tak czy inaczej. Z punktu widzenia biologii kota nie ma podstaw, żeby jadł on inną karmę, o innym składzie, ze względu na wiek czy kastrację (mówimy oczywiście o kotach zdrowych), bo dieta kota domowego jest przez całe jego życie taka sama od momentu, gdy tylko zostanie on odstawiony od maminej mleczarni. Ale na temat diet i żywienia mamy inny wątek.

Jeśli chodzi o sprawy behawioralne, widzę ogromną korzyść z wczesnej kastracji moich kotów. Moje koty kastrowane tradycyjnie rzez opiekunów miały okresy „odchodzenia” od właścicieli, mniej lub bardziej nasilone, gdy zaczynały dojrzewać. Kocury zaczynały znaczyć, kotki robiły się niedotykalskie i chudły jeszcze przed wystąpieniem wyraźnych objawów rujki, często robiły się nadpobudliwe i płochliwe. To normalne objawy, obserwujemy je często u kotek hodowlanych. Oczywiście objawy te miały różne nasilenie, niekiedy nie były bardzo uciążliwe (wszystko też zależało od tego, jak długo dany weterynarz kazał czekać z kastracją). U kotów kastrowanych późno, szczególnie u kocurów, właściciele zauważali po kastracji wyraźny spadek masy ciała, odsunięcie się od człowieka, coś w rodzaju depresji – mieli „smutnego kota”. Na szczęście nigdy nie trwało to długo, najdłużej 2 miesiące, na ogół znacznie krócej, ale pokazywało jak silnym wahnięciem dla organizmu było raptowne pozbawienie go hormonów w okresie ich bardzo wysokiego poziomu we krwi. Wiem, że niektórzy weterynarze uważają, że kot powinien całkowicie dojrzeć, tak psychicznie, i dlatego każą czekać z kastracją. Ja się z tym nie zgadzam, przede wszystkim dlatego że tradycyjny jeszcze do niedawna wiek, czyli rok, to nie jest ciągle czas pełnej dojrzałości psychicznej czy emocjonalnej, to jedynie dojrzałość seksualna, z dorosłością i pełną dojrzałością nie mająca nic wspólnego. Po drugie dojrzałość emocjonalna i dorosłość jak najbardziej zostaną przez naszego kota osiągnięte niezależnie od wieku kastracji, bo kot podczas zabiegu zostaje pozbawiony jedynie gruczołów płciowych, nie swojego mózgu, a to ten organ odpowiedzialny jest za zbieranie doświadczeń i dojrzewanie zarówno na poziomie intelektualnym jak i emocjonalnym. 

Chciałabym wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, o której na ogół nie mówi się, odsądzając hodowców kastrujących kocięta przed wydaniem od czci i wiary. To, że kastracja to konkretny koszt, wie każdy, chociaż nie zawsze uświadamia sobie, jakiego rzędu są to pieniądze. Oprócz pieniędzy jest jednak jeszcze coś, czego się już nie wycenia – praca włożona w opiekę pokastracyjną. To dodatkowe wolne do wzięcia w pracy, to nerwy i niepokój, czy wszystko dobrze się goi, to często ogromne psychiczne obciążenie, szczególnie dla opiekunów kotek. To prawda, że wcześnie kastrowane kocięta niezwykle szybko dochodzą do siebie, nie zmienia to jednak faktu że hodowca bierze na siebie cały trud i odpowiedzialność za prawidłowo przeprowadzony zabieg i rekonwalescencję. W kategoriach finansowych, tak chętnie wysuwanych przez przeciwników wczesnej kastracji kotów to również dłuższe, o 3-4 tygodnie, przebywanie kociąt w hodowli i każdy, kto jest już właścicielem kota wie, jakie to dodatkowe koszty. Na pewno więc decyzja o kastracji jeszcze w hodowli nie jest decyzją korzystną dla hodowcy z punktu widzenia ekonomii.  

 

Autor opracowania: © Dorota Szadurska, behawiorystka i terapeutka kocich zachowań.

 

W opracowaniu korzystałam z następujących źródeł:

Nathalie Porters, Prepubertal gonadectomy in shelter cats, Ghent University, 2014

Brennen A Mckenzie, Evaluating the benefits and risks of neutering dogs and cats, Adobe Animal Hospital, 2010

C. Victor Spain, DVM, PhD; Janet M. Scarlett, DVM, PhD; Katherine A. Houpt, VMD, PhD, DACVB, Long-term risks and benefits of early-age gonadectomy in cats, 2004

Howe LM, Slater MR et al. Long-term outcome of gonadectomy performed at an early age or traditional age in cats. J Amer Vet Med Assoc 217(11): 1661-1665, 2000

 

 

 

Powrót na stronę główną                                                  Do góry

 

 

10.05.2024: Webinar 
"Instrukcja obsługi kota, czyli jak żyć z kotem w dobrych relacjach"
180 zł, nagranie 3 miesiące.

Rejestracja: >>>>>>>>>>

Poznaj kota! Webinary do wykupienia z dostępem na 3 miesiące.

Koszt pojedynczego webinaru: 180 zł.

Formularz rejestracyjny